Vydajte sa s nami na Filipíny. Poradíme vám, čo potrebujete vedieť pred cestou. dovolenka.sme.sk +421 948 301 826. Zavolajte nám, poradímePo-Pia 9:00 - 18:00. Ceny na Filipinach. W wybranej zakładce sprawdzisz, ile kosztują podstawowe produkty spożywcze na Filipinach (w tym alkoholu oraz papierosów). Przed wyjazdem na wakacje lub do pracy powinieneś wiedzieć, ile będziesz płacić w sklepach za żywność. Cen na Filipinach może być więcej - wystarczy, że dodasz kolejne. Koszt lalki zależy od stopnia zaawansowania silikonowej żony i oczekiwań mężczyzny. Jeśli chce mieć sztuczną, ale responsywną żonę seksrobota, to będzie musiał zapłacić ok. 50 tys. funtów. Jeśli wystarczy mu niema towarzyszka z silikonu, to będzie jakieś 4 tys. funtów. Natomiast, jeśli mężczyzna do roli żony chciałby TOP 10 dań na Filipinach – najstarsza knajpka w Manili. W stolicy kraju warto odwiedzić najstarszą na Filipinach – The Aristocrat. Pisaliśmy o niej co nieco w relacji – Nasze filipińskie wesele czyli banalna historia z niebalnym zakończeniem. Knajpka działa nieprzerwanie od 1936 roku. Może to uchronić przed wieloma potencjalnymi bólami głowy i jest stosunkowo niedrogie (nasza ankieta kosztuje około 5000 pesos lub mniej niż 100 USD). W przypadku mniejszych lub większych partii ceny mogą się różnić. Pytanie: Kto przygotuje akt sprzedaży kupując dom na Filipinach? Jedź samochodem do najbliższej zatoki ratunkowej, jeśli możesz ją znaleźć, aby uniknąć wykroczeń drogowych, takich jak nielegalne parkowanie. Nie wysiadaj z samochodu, jeśli nie możesz go odciągnąć na bok. 2. Upewnij się również, że używasz świateł sygnalizacyjnych, aby ostrzec kierowców, jeśli planujesz zmianę pasa. Sprawdź wypowiedzi na forum ile kosztuje prawnik w Bułgarii, ile notariusz i jak wygląda od strony praktycznej sprzedaż nieruchomości w Bułgarii. Problemy Polaków w Bułgarii. Wakacyjne apartamenty w Słonecznym Brzegu i w Warnie. Podziel się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem z Bułgarii. Jak przewalutować Peso filipińskie na Złote polskie. 1 Wprowadź kwotę. Wystarczy wprowadzić w oknie kwotę, którą chcesz przewalutować. 2 Wybierz waluty. Kliknij na rozwijanym menu, aby wybrać PHP w pierwszym oknie jako walutę, którą chcesz przewalutować, oraz PLN w drugim oknie, aby wybrać walutę, na którą chcesz wymienić 43 ogłoszenia luksusowe nieruchomości na sprzedaż w Filipiny: na LuxuryEstate znajdziesz tysiące wybranych ogłoszeń najlepszych agencji nieruchomości w segmencie. Przykładowo, jeśli zdecydujesz się na dom modułowy 80 m2, cena budowy w technologii modułowej może nie przekroczyć 200 000 zł. Koszt budowy domu o takich samych parametrach w technologii tradycyjnej prawdopodobnie będzie jednak wynosił ok. 280 000 zł. Należy jednak pamiętać, że te wyliczenia są jedynie orientacyjne. A3nV. Po pierwszej części dotyczącej kosztów jedzenia na mieście, dziś ciąg dalszy informacji dotyczących rzeczywistych kosztów pobytu na Filipinach. Najtańsze zakwaterowanie to koszt 400-600 peso za domek/pokój na dobę. Czyli teoretycznie na dwie osoby wychodzi tanio, ale jak to mawiają Anglosasi you get what you pay for. Tego typu miejscówy mają, poza nielicznymi wyjątkami, o których trzeba wiedzieć zawczasu, bardzo ograniczony komfort. Są to często małe pokoje z prostą toaletą, bez ciepłej wody, bez dostępu do urządzeń kuchennych, lodówki itp., o klimatyzacji, telewizji jeżeli ktoś lubi, czy dostępie do wifi nie wspominając. Internet działa czasem w okolicach recepcji. W najtańszych opcjach najczęściej nie są to budynki i wnętrza jakie się chce potem oglądać na fotografiach. Do tego trzeba pamiętać, że na wakacjach człowiek lubi poczuć, że i jemu należy się odrobina luksusu i w konsekwencji nie do końca liczy się z budżetem. Więc jak już się wyrywa w te wymarzone tropiki to niczym niezwykłym nie jest oczekiwanie ładnej chatki w miejscowym stylu, czy pokoju z rozległym tarasem z widokiem na palmowe zagajniki, a jeszcze lepiej falujący w ciszy i spokoju ocean. A o to na tzw. budżecie niełatwo. Kliknij >>>TUTAJ<<< by polubić stronę na Facebooku i być na bieżąco z blogiem i Filipinami Koszt domku letniskowego na plaży to od 1500 peso w górę, nawet na prowincji nietrudno znaleźć i takie za 4000-5000 za dobę w naprawdę ładnych, zadbanych i przemyślanych ośrodkach w najróżniejszych fasonach: od stylizacji na budownictwo lokalne, poprzez inspiracje hawajskie, buddyjskie, karaibskie, na klinicznej nowoczesności kończąc. Dla każdego coś miłego, z pewnością, ale poza fantazją potrzebne są i pieniądze wnuczku. Przy dłuższych terminach cena oczywiście odpowiednio spada. Średniej wielkości dom z kuchnią, pokojem dziennym, sypialnią i podstawowymi meblami można wyrwać za ok 10-15 tysięcy peso miesięcznie, blisko plaży lub na klifach ok 20-30 tysięcy miesięcznie. Ceny najmu mogą oczywiście iść w setki tysięcy, w zależności od standardu, wyposażenia, lokalizacji itp., to jasne. Do tego dochodzą koszty energii elektrycznej (ok. 2000 peso bez klimatyzacji) i internetu (2000 peso na kablu, ok. 1000 peso za sygnał na modem USB). Dodatkowo czasem koszt wody, ale nie wiem ile, bo my mamy studnię. Wydatkiem, z którego trudno i szkoda rezygnować nawet w przypadku kilkutygodniowego pobytu jest wypożyczenie skutera lub motorka. Inaczej nie chcąc siedzieć w jednym miejscu, bo nie o to przecież chodzi, jest się na prowincji skazanym na nieregularny i funkcjonujący zwykle jedynie za dnia transport publiczny – ciasne dla Europejczyka, jeżdżące blaszane kioski zwane tricyklami. Te rzeczywiście są tanie, przejazd kosztuje od 10 do 50 peso w zależności od dystansu, ale korzystanie z nich wiąże się z wieloma niedogodnościami – kursują na widzimisię, bywają zatłoczone na tyle, by w ogóle się nie zatrzymywać, zwykle przemierzają jedynie wyznaczone trasy itp. Wynajęcie takiego trójkołowca na wyłączność z kierowcą to z kolei koszt od 500-600 peso w górę do tysiąca i więcej dziennie, w zależności od zdolności negocjacyjnych, sezonu, stopnia desperacji szofera i paru innych zmiennych. Zasadniczo nie polecam tego rozwiązania, chyba, że nie ma innego wyjścia. Ceny wynajęcia skutera z automatyczną skrzynią lub motorka w półautomacie wahają się w zależności od miejsca, ale średnio wynoszą 250-300 peso za dobę z możliwością negocjacji przy dłuższym terminie. My nie przekraczamy kwoty 3000 peso miesięcznie, ale to już trzeba poszukać, potargować i być przygotowanym na niechęć i odmowę. Wersja na bogato to zakup własnego pojazdu: ok 65 tysięcy za nowy, 30 tysięcy za trzy-, czteroletni w zależności od stopnia zużycia, przebiegu i stanu ogólnego. Trochę żałuję, że nie kupiliśmy takiej używki na samym początku. Większość sprzętów poruszających się po drogach jest wyposażona w silniki o pojemności 110-125cm3. Mało, ale dają spokojnie radę na większości dróg. Benzyna na stacji kosztuje ok. 55 – 60 peso, ale stacji jest mało. Na przydrożnych straganach benzyna w litrowej butli po Pepsi to ok. 60 – 65 peso. Na dużych wyspach nieco taniej. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że często z postów można wyciągnąć nieco pochopny wniosek, że odnosi się złudne czasem wrażenie, że Filipiny są tanie jak barszcz i koszty, poza biletem lotniczym z Europy, są pomijalne i nieistotne, na tyle, że karkołomnie porównuje się je do wakacji nad Bałtykiem. Gdy ktoś nas już w końcu odwiedzi, czy przyjedzie pod wpływem inspiracji, nie chciałbym usłyszeć zarzutów, że ‘kurna Marych gadałeś, że tak tanio, a się okazuje, że po powrocie będzie trzeba renegocjować hipotekę’. Edit: To jest trochę tak, że ceny wcale nie są niskie, ale rzeczywiście przy zachowaniu dyscypliny wydaje się mniej kasy niż w Polsce, bo nie ma na co (ograniczony asortyment) lub nie ma potrzeby. Zamiast rozbudowanej garderoby, garniturów, koszul, obuwia, tego samego w wersjach zimowych itp. wystarczy kilka koszulek, krótkie spodenki i japonki, zamiast samochodu i wszystkiego co się z nim wiąże (koszty utrzymania, ubezpieczenie, przeglądy, mandaty) jeździsz małolitrażowym motorkiem, który na małej wyspie spokojnie daje radę, kin i teatrów nie ma, a jak ktoś lubi disco to idzie na fiestę zamiast do drogiego klubu. Przykłady można mnożyć, przy czym proszę pamiętać, że cały czas mówimy o prowincji. Nasz budżet rzeczywiście nie jest wysoki, ale przypominam, nie do końca są to wakacje, jesteśmy tu od dłuższego już czasu, znamy kilka osób i do pewnego stopnia lokalne uwarunkowania, wiemy gdzie robić zakupy, najczęściej gotujemy sami (co nota bene polecam, nie tylko ze względu na kasę) i ogólnie lubię myśleć, że jesteśmy pod względem budżetu konkretnie ogarnięci. Uważam to zresztą za duża zaletę nie tylko na okoliczność tego typu wyjazdów. Tematyka kolejnego wpisu z tego cyklu będzie przyziemna. Na zachętę napiszę, że kieliszek tequili w jednej z knajp w Santa Fe kosztuje 150 peso, prawie cztery razy więcej niż w zaprzyjaźnionym barze obok i prawie tyle, co cała butelka w sklepie nieopodal. Czasem kielicha trzeba przecież zrobić, więc i na tym polu jest sporo do ugrania. Zapraszamy. Jepneey w Cebu City Tricykad Bantayan Cottage Amihan Resort, Santa Fe Stragan z benzyną sprzedawaną w butelkach po coca coli The Bruce Resort, San Juan, Siquijor The Sylvia Resort, San Juan, Siquijor czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy, sam też stoję trochę z boku, wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć, już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem. Życie na Filipinach. Azja, Podróże, Gotowanie, Filipiny, Blog. Rozumiem Ta strona korzysta z plików cookies w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu oraz w celach statystycznych. Można wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki. Przeglądanie stron bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Poprzednią część historii znajdziecie we wpisie „Jak zbierać pieniądze”. Gdy skończyłam, Ire wyglądała tak, jakby miała za chwilę zemdleć.– Czy to jest pewne, Asia?– No nie. Właśnie na tym polega znok. Musimy spełnić postawione warunki. I Ty, i ja. Na początku chcę, byś zrobiła listę produktów, które chcesz sprzedawać w sklepie. Do każdego dopisz, za ile go możesz kupić oraz za ile chcesz go sprzedać, okej?– Okej! Zaraz wszystko będziesz miała gotowe!Ale gotowe nie było ani na zaraz, ani na wieczór. Okazało się, że Ire nie znała wiekszości cen zakupu, choć akurat z cenami zbytu nie miała problemu. Ja w zasadzie też nie miałam, byłam tu już na tyle długo, że doskonale orientowałam się, co ile kosztuje.– Dobra Irene, sprawdź, za ile możesz te rzeczy kupić, a wieczorem usiądziemy i policzymy wieczór, a potem biznesplan wciąż był dziurawy jak szwajcarski ser.– Ire – tłumaczyłam – Dobrze, że masz cenę za opakowanie zbiorcze, ale przecież musisz wiedzieć, ile jest w nim sztuk! Jak policzysz, ile zarobisz, skoro nie wiesz, ile paczek jest w środku?– No zarobię! – powtarzała Ire – wiem, że zarobię!– Ire, ale musimy policzyć ILE zarobisz! Czy to się w ogóle opłaca!– No ja WIEM, że się opłaca! Jakby się nie opłacało, to by nikt takiego biznesu nie prowadził.– Ire, tu już są dwa sklepy takie jak Twój! A ludzi nie przybywa! Skąd wiesz, że przyjdą do Twojego?– Przyjdą! No mówię Ci, że przyjdą!– No ale dlaczego?– Bo jeden sklep jest często zamknięty. A ten koło boiska prowadzi pijaczka.– No ale tam jest ktoś, kto sprzedaje. Kupuję tam kawę.– Ale widzisz, kto Cię obsługuje! Za każdym razem inna osoba. A często sklep otwarty jest na oścież, a wśrodku nikogo nie ma. To sklep naszej kuzynki. Rok temu umarł jej mąż, a we wrześniu zmarła córka. Od tego czasu nie Ileż tragedii nosili w sobie ci ludzie. Ileż dramatów chowało się za każdymi drzwiami.– No dobrze Ire.. Zakładamy, że przyjdą ludzie.. Ile jest tu rodzin w okolicy? Ile jest rodzin po naszej stronie?– No ze trzydzieści.– A po drugiej stronie drogi?Ire myśli i myśli.– Nie wiem, nigdy się nie zastanowiałam. Skąd mogę wiedzieć, ile tam mieszka rodzin!.. – rzuca w końcu ze złością.– Ire – staram się nie tracić cierpliwości. – dobrze, policz w takim razie domy. Dodamy do tego jedną trzecią i będzie ilość rodzin. Potem wystarczy podzielić je przez ilość sklepów i mamy liczbę potencjalnych Irene wybucha płaczem.– MAM DOŚĆ!!! Rzygam już tymi obliczeniami, rozumiesz??? – woła – Jak siostra zakładała sklep, to nikt jej nie pytał o takie pierdoły!!! Ile rodzin przyjdzie kupować??? Nie wiem, skąd mam wiedzieć??? Ile sztuk jest w opakowaniu zbiorczym??? No ile jest – to jest, kupię, sprzedam, będą pieniądze!!! Jakie to ma znaczenie???Jestem tak wściekła, że aż mną trzęsie. Siedzę tu jak ten łoś, zamiast jechać dalej, poświęcam swój czas, a ona strzela fochy, bo proszę, by odpowiedziała na kilka podstawowych pytań?! No to co będzie dalej?! To mój sklep ma być, czy jej?– Do cholery!!! – krzyczę w myślach – Tyle że Twoja siostra miała własną kasę, a Ty nie!!! Wdech – wydech..Wdech – wydech..Wdech – wydech..Ire chlipiąc zapala się uspokaja. Mi też udaje się opanować emocje.– Rozumiem Twoją frustrację Ire. To naturalne. – mówię – Powiedź, co proponujesz w tej sytuacji zrobić? Jakie widzisz rozwiązanie?– I dont know – wreszcie mówi – I think there are 40 homes down there. (Nie wiem. Myślę, że jest tam 40 domów)Idę na drogę, relacjonuję Iwestorowi przebieg wydarzeń. Mężczyzna łapie się za głowę. – No nie – mówi – musze wiedzieć, czy są szanse jakiegokolwiek powodzenia tej inwestycji. Bo wiesz, jeśli cyfry pokażą, że to nie wypali, to szkoda moich i Twoich nerwów. Po prostu można zostawić jej parę groszy bieżącego wsparcia i tyle. A jak już robić sklep, to trzeba to zrobić porządnie, tak jak dokładnie tak więc i na oparach energii zliczam stopniowo wszystko to, co już się do policzenia nadaje. Sumuję rzędy cyfr, mnożę jedne przez drugie i pomału czuję, że tracę serce do tej pomocy. Ale z drugiej strony – być może faktycznie to wszystko jest dla niej niezrozumiałe. Co z tego, że objaśniam, dlaczego musimy zrobić te obliczenia, dlaczego Inwestor ma takie wymagania, jak tu po prostu nikt tak nie działa. Odnosze wrażenie, że ludzie w tropikach nie planują i nie myślą perspektywicznie. Nie muszą zresztą tego robić. Klimat tu ciepły, więc nawet nie mając domu człowiek nie zginie. Prześpi się pod palmą, najwyżej go komary pogryzą. Natura rodzi non stop, więc zawsze coś do jedzenia się znajdzie. Tam dostanie się trochę ryżu, tu można sobie narwać bananów i gotowe. Innymi słowy zawsze jakoś to będzie, tropikalna bieda – jakkolwiek dotkliwa, ma łaskawsze oblicze niż ta z krajów o czterech porach przyroda ćwiczyła ostro od stuleci. Jak nie posiejesz – to nie zbierzesz. Jak nie zbierzesz – to nie zmagazynujesz. Jak nie zmagazynujesz – to nie zjesz i umrzesz z głodu Ty i Twoja rodzina, bo zima sroga i ciężka, a nawet jak nie taka ciężka – to ciągle zima. Nic nie rośnie. Świat zamarza. A jak nie znajdziesz schronienia i ognia – to i Ty zamarzniesz. Tak czy tak umrzesz i kwita. Cześć choć teraz sytuacja jest inna, to przekaz pokoleń o myśleniu i planowaniu przyszłości jest w nas, w naszych genach, w każdej komórce naszego ciała. Stąd też biznesplany, stąd kalkulator, stąd przewidywanie. Stąd i nasza nieustanna troska, branie pod uwagę różnych scenariuszy, niepokój o szeroko rozumiane jutro – czyli coś, czego w tropikach nie żyje się z dnia na to złe? jest po prostu biznes plan, przy okazji dowiadując się, ile kosztuje życie na dnia, prosto z samego ranka Ire ruszyła do hipermarketu. Gdy wróciła, aż trzęsła się ze złości.– Nie chcieli mi powiedzieć, rozumiesz?! Pytam grzecznie, a laska na sklepie mówi, że nie wie! No to ja na to, że chcę rozmawiac z magazynierem! A oni, że magazynier pracuje i nie może opuścić magazynu! No to ja, że wejdę do tego magazynu! A oni, że nie wejdę, bo to zabronione! No cholery można dostać!!!Słucham zdumiona. Nigdy nie przypuszczałam, że tak trudno będzie zdobyć tak podstawowe informacje.– Ire, co w takim razie proponujesz?– Idę do kuzynki. Ona pracowała kiedys w super, może będzie wieczorem lista jest kompletna. Siadamy znówu w ciemnym podwórku. Okna domu świecą przytulnym światłem. Przeglądam pozycję po pozycji.– Dobra Ire, teraz pomyśl, ile pieniędzy zostawiasz miesięcznie w takim znów myśli.– Nie wiem – pada odpowiedź– Ok, kto może wiedzieć?– Sheryl! Ona ma otworzoną kreskę u kuzynki. Sheryl! Sheeeeeeryyyyyyyl! – drze się Irene.– Cooooo??? – dobiega nas z domku obok– Chooooodź tuuuuuuuu!Krótka rozmowa z Sheryl i już mamy kolejne dane. W ciągu miesiąca, w sari-sari Sheryl zostawia 4 tysiące kolejna część – co i w jakich ilościach taka przeciętna rodzina kupuje.– Aśka, skad ja mam wiedziec, co ludzie kupują??? – denerwuje sie Ire– Okej – mówię – W takim razie co Ty kupujesz?– No nie wiem, co w miesiącu kupuję! Nie mam pojęcia!– Dobra – lejkuję – co kupujesz w ciągu tygodnia. Lecimy: sardynki małe? Kupujesz?– Kupuję.– Ile?– Cztery opakowania.– Ryż?– Z sześć kilo.– Zupki chińskie?– się przy alkoholu i papierosach.– My pijemy mało, czasami, ale ludzie piją dużo więcej..– To znaczy ile piją?– No potrafią i z 70 redhorsów w tygodniu wyżłopać..Mrugam niedowierzająco oczami. Czy naprawdę chce mi powiedzieć, że przeciętna, filipińska rodzina grzmoci 10 litrów piwa dziennie?– Mówię Ci Asia, Ty sobie nie zdajesz sprawy, jak tu ludzie piją. Codziennie, do upadu. No bo co mają robić? Wpadnie szwagier, sąsiad, to piją. Oglądają TV i piją. Nudzą się – to piją. Taka kultura u nas, taka tradycja..– No ale Wy nie pijecie..– Tak, my pijemy mało. Napisz 40 butelek tygodniowo. Myślę, że to będzie głową z niedowierzaniem, ale zapisuję, co mi każe. W końcu to ona tu mieszka. – Fajki? – pytam– Uuuu, idą. Najlepiej sprzedawać na sztuki, ale ogarnijmy pudełka. Sheryyyyyyyyyyyyl?.. Ile fajek spalasz przez tydzieeeeeeeeeń? – krzyczy znowu Irene– Dzieeesięć paaaczeeek! – odkrzykuje Sheryl.– Ostro – myśle – to ponad jedna dziennie. A tu wszyscy palą, od nastolatków po starców, kobiety i mężczyźni..– Pisz 20 paczek na dom. – decyduje Irene – Przecież w domu mieszkają rodzice, dziadkowie, dzieci i podrostki. Powinno być dobra. Ire każe, więc piszę najpierw na kartce, a potem to wszystko wklepuję do excela. Po pół godzinie tabelka jest gotowa. Ślę ją więc natychmiast do Inwestora, a potem biorę Gajkę za łapkę i idziemy na targ. Sklep sklepem, ale jeść przecież wracamy, z niecierpliwością sięgam po mam cały stos, głównie od Inwestora. Ciąg dalszy nastąpi – mam nadzieję – już jutro, a tymczasem zapraszam Was wszystkich na nasz FEJSBUK, YOUTUBE oraz INSTAGRAM, gdzie zdjęcia i filmy publikuję na bieżąco…